W środę około 17.30 nad Katowicami pojawiły się kłęby czarnego dymu. Zapaliło się składowisko śmieci w pobliskich Siemianowicach Śląskich. Kilkudziesięciu strażaków walczy z pożarem. Nikt nie został poszkodowany, nie było też potrzeby przeprowadzania ewakuacji. – Zgłoszenie otrzymaliśmy około godziny 17.30 – przekazała starsza kapitan Aneta Gołębiowska, rzeczniczka Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Katowicach. Jak wyjaśniła, zapaliło się składowisko śmieci przy ulicy Marii Konopnickiej w Siemianowicach Śląskich. Trudna akcja gaśnicza Według przekazanych przez rzeczniczkę informacji pożar objął około tysiąca metrów kwadratowych składowiska odpadów, wśród których są między innymi elementy plastikowe i gumowe. Czarny dym widać z kilkunastu kilometrów. Na miejscu pracuje 16 zastępów straży pożarnej. Nikt nie został poszkodowany, nie było też potrzeby przeprowadzania ewakuacji ludzi. W pobliżu nie ma budynków mieszkalnych. Nie ma też zagrożenia rozprzestrzenienia się ognia poza składowisko. Akcja gaśnicza nie jest łatwa, co wynika między innymi z dużej powierzchni objętej pożarem oraz silnego zadymienia i wysokiej temperatury. Jak powiedział kapitan Mariusz Rozenberg ze straży pożarnej w Siemianowicach Śląskich, strażacy „kontrolują sytuację na miejscu zdarzenia”. Pytany, kiedy można spodziewać się zakończenia akcji odparł, że „takie działania zwykle są długotrwałe, często trwają ponad kilka godzin”. Dodał, że w Siemianowicach Śląskich „palą się odpady komunalne”. – Nie są to żadne substancje chemiczne ani ropopochodne – zapewnił Rozenberg. To nie pierwszy pożar w tym miejscu W zakładzie recyklingu odpadów w Siemianowicach Śląskich w przeszłości dochodziło już do poważnych pożarów. W sierpniu ubiegłego roku kilkudziesięciu strażaków walczyło tam z ogniem, gdy w płomieniach stanęły dwie duże pryzmy, w których składowano między innymi tworzywa sztuczne. Akcję gaśniczą prowadzono przez kilka godzin, strażacy zalewali ogień wodą i pianą. W listopadzie 2014 roku na składowisku nastąpił samozapłon odpadów, które najpierw zaczęły się tlić, a potem gwałtownie zapaliły. Ustalono wówczas, że w odpadach znajdowały się związki magnezu, które bardzo intensywnie się spalały. Nie były toksyczne.
źródło:www.tvn24.pl